W piątek żegnaliśmy w pracy koleżankę, która odchodziła na emeryturę. Aż zazdrość bierze, bo ja niestety już z tego pokolenia, które będzie pracowało do śmierci. Na pamiątkę, w prezencie dla p. Gieni zrobiłam dość duży bieżnik, a do kompletu dorobiłam małe podkładki. Powiem tak: lekko nie było. Produkcja elementów dłużyła się jak diabli, a na koniec miałam problem z nadaniem kształtu. Obiecałam sobie, że nigdy więcej tego wzoru, ale... w niedzielę zaczęłam kolejny... Tym razem dla koleżanki na 40-kę.
Dla tego efektu warto się pomęczyć :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No włąśnie dla takiego efektu warto , bo pięknie wyszlo . Cudownie zapakowalas . Zazdroszcze takiego znaku towarowego :)
OdpowiedzUsuńŚliczny, doskonale się prezentuje. Podziwiam ogrom pracy włożony w top dzieło. Piękna praca. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękny bieżnik stworzyłaś :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Efekt końcowy super - fajny prezent, też bym taki chciała:). No i super pamiątkę będzie miała koleżanka.
OdpowiedzUsuńCudny bieżnik - wspaniały prezent :-) Warto się pomęczyć, bo efekt końcowy powala na kolana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wspaniały prezent, mimo, ze sama robię szydełkiem, byłabym zachwycona takim prezenterm
OdpowiedzUsuń