Wracając wczoraj wieczorem z Kościoła zajechałam na chwilę do mamy. Rozmawiamy o koszyczkach, święconkach, a ona mi nagle mówi, że w zasadzie do nowego koszyczka nie ma pasującej serwety. Co było robić, pół nocki i serweta jest, duża, bo ponad 40cm średnicy, już nie blokowana, tylko na szybko suszona suszarką po wykrochmaleniu, więc szczegóły nie są ładnie wyciągnięte, ale jest :) Nie jest to ostatnia moja praca przed świętami. Suszy się jeszcze koszyczek dla mojej małej sąsiadki /jej mama też będzie zaraz działać z suszarką do włosów/ i pałąk od mojego koszyczka, bo przecież szewc nie może bez butów chodzić:) Mam nadzieję, że ze wszystkim się jakoś wyrobię.
Śliczna serwetka :)
OdpowiedzUsuńJajo z ostatniego posta też :)
Wesołych Świąt!
Piękna serwetka :-) A najważniejsze, że Twoja mama zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ładny wzór ma ta serweta podoba mi się pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ta serwetka ;)
OdpowiedzUsuńMi coś słabo szło z robieniem świątecznych rzeczy :P
Iza, na Twoim blogu nie znajduję KONTAKTU do Ciebie. Nie ma nawet maila!!!!
OdpowiedzUsuńProszę to uzupełnić, bo to karygodne.
Najlepiej walnij specjalną stronę o nazwie KONTAKT :D