Mamy przerwę w porze deszczowej. Wczoraj, po chyba trzech tygodniach deszczu, burz i wichur, pojawiło się w końcu słońce. I korzystamy z niego na maksa, na zapas - trzeba się wygrzać, wypluskać w lodowatym Bałtyku, naładować akumulatory:
Woda była lodowata, chyba, bo zanurzyłam czubek dużego palca i więcej nie dałam rady, ale dzieciakom to nie przeszkadzało, jak widać na załączonych obrazkach.
Dzieciaki mają jakiś inny termometr w sobie że im zimno nie przeszkadza - znam ten dom nad brzegiem morza tylko nie pamiętam gdzie to jest oj ta pamięć ! Ewa
OdpowiedzUsuńDom jest w Lebie, a my tym razem rządziliśmy w Mrzeżynie bo tam mamy niecałe 30 km :)
UsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaale Wam zazdroszczę!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo wpadaj, spać jest gdzie, odstąpimy Wam pokój Huberta:)
Usuńzabierz mnie tam.....
OdpowiedzUsuńLidzia Ty też się zmieścisz:) My nad morze mamy bliziutko, ale za to gór nam brakuje....
OdpowiedzUsuń