wtorek, 30 października 2012

Na niepogodę - nadal otulacze

Powstała u mnie fabryka otulaczy - są idealne na taką pogodę jaką mamy obecnie. Sama mam dwa i wciąż się nimi obwijam, otulam, ogrzewam:)
Dziś pokażę serię niebieskości. Pierwszy to otulacz dla Jowitki, powstał do kompletu do TEJ czapki. Miałam go wysłać w zeszłym tygodniu, ale u nas niestety ostatnio chorobowo jest i nie miał kto iść na pocztę. Otulacz wiec leci dziś.




Drugi to otulacz w kolorze jeansu, ciepluteńki bo wykonany z mieszanki wełny strzyżonej /80%/ i poliamidu /20%/, "mięsisty" i wcale nie gryzie, jest delikatny dla skóry. Zrobiony oczywiście ściegiem patentowym, co nadaj mu objętości. Ten otulacz powstał z myślą o sprzedaży, bo przecież święta za pasem i trzeba nazbierać na prezenty dla dzieci:) Wkrótce więc wyląduj TUTAJi TUTAJ.Mam nadzieję, że znajdzie nową właścicielkę :)


Zamówiłam sobie włóczkę z cekinami, ostatni krzyk mody podobno, z niej tez powstaną otulacze, a może kominy, albo czapki? Zobaczę jak włóczka dojdzie, nie mogę się już doczekać :)
Wybrałam kolor rudy i miodowy, ale podoba mi się też szary i ecru, może następnym razem się skuszę?
zdjęcie pobrane z serwisu Allegro

czwartek, 25 października 2012

Otulacz w ciepłych barwach

Zrobiłam kolejny otulacz, tym razem wystąpi on jako prezent urodzinowy, mam nadzieję, że spodoba się obdarowanej. Powstał z tej samej włóczki co TA CHUSTA, cieniutkiej, robiło się i robiło i końca nie było..... Ale w końcu jest :) Zrobiony ściągaczem patentowym, co nadało mu objętości, a nie zabrało lekkości. Ciepły też chyba będzie :) Zdjęcia bez ludzia, bo zmogła nas grypa żołądkowa i nie jesteśmy fotogeniczni :)





Wczoraj w Biedronce kupiłam zestaw dziurkaczy ozdobnych i przy ich pomocy zrobiłam takie niby metki, z przepisem prania i suszenia, bo nie każdy wie, jak obchodzić się z tego typu wytworami:





czwartek, 18 października 2012

Wymęczone mitenki

W końcu je wymęczyłam:) Robiła, prułam, znowu robiła, żadne nie były takie jak byc powinny. A to wzór nie ten, a to kolor, ciągle coś nie pasował. W końcu powstało coś, co wg mnie może być. Mam nadzieję, że wg Lidzi też :)
Ale szlaki mam już przetarte, wkrótce powstaną kolejne mitenki, bo to najlepsza ochrona przed jesiennymi chłodami.


Całość to taki lekki misz-masz. Początek, czyli ściągacz zrobiłam na drutach, resztę słupkami, ale co drugi rządek robiłam słupki reliefowe, dzięki temu mitenki mają fajny, lekko przestrzenny wygląd.

wtorek, 16 października 2012

Kolorowa chusta na jesienne smutki

Chusta, której wczoraj kawałek pokazałam, dziś już jest gotowa :) Jest idealna na jesienne smutki, na czas, kiedy za oknem jest szaro i nijako, kiedy dopada nas jesienna depresja. Miałam w domu dwa motki Fabel Dropsa i nie wiedziałam co z nich zrobić. Na pierwszy rzut oka kolory wydały mi się lekko wściekłe: połączenie niebieskiego, seledynu, zieleni i pomarańczu. Próbowałam zrobić coś z tego na szydełku, ale wychodziło koszmarnie, więc rzuciłam na druty i powstała chusta, nie duża niestety, bo dwa motki tylko, a nie mogłam nigdzie dostać tego koloru. Ale efekt mi się spodobał. Dopiero na drutach widać jak kolory fajnie przechodzą jeden w drugi. I fakt, są lekko wściekłe, ale chyba tego mi trzeba na jesienne smutki...


poniedziałek, 15 października 2012

Jesienny bukiecik

Kiedyś już taki bukiet pokazywałam, ale że to fajny sposób na dziecięcą nudę, to pokaże jeszcze raz.
Do zrobienia takiego bukiecika potrzeba naprawdę niewiele: liście klonu /na każdy kwiat 3 sztuki/, kawałek organzy lub bibuły do ozdobienia bukiecika, drucik florystyczny /ja nie miałam, więc wykorzystałam zwykłą nitkę/ i wstążeczka. Oczywiście korzystałam ze ściągi, jak zrobić taki bukiecik możecie zobaczyć TU.
A to nasz bukiecik:






A u mnie suszy się kolejna chusta. Maaatko, to już chyba nałóg!

I nadal walczę z mitenkami. Niby nic trudnego, ale te szydełkowe nie wychodzą tak fajnie jak te robione na drutach, a mitenek na drutach ja niestety robic nie potrafię, więc wciąż próbuję. Lidziu - cierpliwości!!!!
Robi się też szal dla Jowitki, i zaczęła za mną chodzić czerwona chusta, taka szydełkowa, już ją po prostu widzę......
Tylko doba za krótka:)

niedziela, 14 października 2012

Ubranko na kubek

Widziałam je dawno temu w sieci, ale pewnie gdyby nie Sylwia, nie powstałaby ani jedna sztuka. Nie przepadam za taką dziabaniną drobiazgów, które jeszcze w dodatku muszą na coś pasować. Ale Sylwia podesłała mi link ze zdjęciem i pytaniem czy umiałabym? Pewnie, że bym umiała. W dodatku bardzo mi się te ubranka na kubek spodobały. Ciepełka nigdy nie za dużo, zwłaszcza teraz, jesienią, prawda?
Na początek zrobiłam jedno, na próbę, docelowo mają być dwa, ale czekam na akceptację. A tak naprawdę to pewnie powstanie ich sporo, bo już marzę o czerwonym dla siebie.....
A oto moje /a właściwie nie moje, tylko Sylwii/ pierwsze ubranko na kubek:


A tutaj na nieco większym kubku:



wtorek, 9 października 2012

Czapka w błękitach

Czapka w błękitach powstała dla Jowitki, mam nadzieję, że jej się spodoba. Do kompletu dorabia się szalik, ale czapka poleci już dziś, żeby Jowita w głowę nie marzła. A modelką jest moja sąsiadka - Ewelinka:

poniedziałek, 8 października 2012

Chusta z ażurem /na drutach/

Miałam pokazać jutro, ale nie wytrzymałam. Chusta wyschła, obejrzałam ją i zakochałam się. Oczywiście wiem, że daleko jej do doskonałości chust prezentowanych na innych blogach, pełnych ażurowych liści, kwiatów itp, ale cudna jest...:) A co tam, sama się chwalić będę, bo mi się podoba. Jest delikatna jak mgiełka, leciutka jak piórko i nawet odrobinę ażuru ma - uczę się, a co :) I ciepło też daje. A ten kolor... poezja, idealny na jesień, melanż, ale ogółem daje jakby toffi, no słodki jest i już.
Kolor najlepiej oddaje zdjęcie 1 i 3, a fotografem był mój synek:)

Muffinkowo:)

Kiedyś usłyszałam, że muffinki uzależniają, nie dałam temu wiary, bo ich nie piekłam, więc nie wiedziałam jak to jest. Ostatnio, tydzień temu, pokusiłam się i zrobiłam pierwszy raz - w wersji z czekoladą. I od tej pory chodzę i myślę jak je udoskonalić. No uzależniają, teraz to wiem:) Wczoraj dzieciaków wzięła chęć na słodkie, więc co upiekliśmy? Oczywiście muffinki. Tym razem z bananem:) Hubo umieszał ciasto, wylizał co się dało, a ja pilnowałam piekarnika:)









A robótko blokuje się kolejna chusta /następne uzależnienie/ i robi się czapka w błękitach.
Za oknem zimno i wstrętnie, wieje, leje, ale zachody słońca są niesamowite. Specjalnie dla wszystkich zaglądaczy wczorajsze widoki z balkonu:

środa, 3 października 2012

Trampki :)

Na specjalne zamówienie mojego brata, w prezencie dla synka jego kolegi, powstały TRAMPKI :)
No cóż, Mały Człowiek też potrzebuje obuwia :)





















Hmmm, nic tak nie rozczula jak buty w tym rozmiarze .....