Przestoje mam straszne, tyły właściwie. Z niczym się nie wyrabiam, robótki zaczęte, ale nieskończone, świąteczne ozdoby daleko w lesie jak nigdy. Jak tak patrzę na inne blogi, to aż mnie skręca ze złości na siebie i z zazdrości, bo powoli dociera do mnie, że u mnie w tym roku lichutko z ozdobami będzie, a takie plany miałam......
Ale co tam, może jakoś powera dostane i się obrobię, nie ma co na razie szaleć.
A tymczasem mała zapchaj dziura, czyli ciasteczka maślane, mmmmm pycha :)
Hubert szalał ze mną w kuchni, wzorki na ciachach odciskał, a później, po upieczeniu, jeszcze cieplutkie wcinał, aż mu się uszy trzęsły :)
Przepis znajdziecie TUTAJ, my porcję zwiększyliśmy x3, wiadomo - trzech chłopów w domu :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny przepis. Koniecznie muszę wypróbować. Dziękuję za namiar :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Na pewno ci posmakują :)
Usuńmmmmmm, pychota!!!! :)
OdpowiedzUsuńMniam, mniam.....
OdpowiedzUsuńZagadam żonie.
Dzięki za przepis.
Pozdrawiam :)