Wykorzystałam kilka przymusowych dni, które musiałam spędzić w domu i wydziergałam sobie bluzeczkę:) Taką trochę siateczkową, co w sklepach kosztuje ze 120 pln-ów /przynajmniej u nas/, mnie moja kosztowała 24 złote za włóczkę /beżowa Sonata po 8 złotych za motek - poszły 3 motki/ i trochę wolnego czasu. Ale warto było, bo bluzka mi się spodobała. W planach jest kolejna: zółta, mam jeszcze włóczkę na zieloną i białą, ale chyba mi lata zabraknie na wydzierganie:)
no,strasznie drogie są takie bluzki. a Twoja prezentuje się świetnie!:)
OdpowiedzUsuńpiękna bluzeczka :))
OdpowiedzUsuń